Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
"Uczenie się nie jest efektem nauczania.
Uczenie się jest efektem działania podejmowanego przez tego, który się uczy".
John Caldwell Holt
© Wszelkie prawa w zakresie kopiowania i upowszechniania zamieszczonych na tym blogu tekstów i zdjęć w celach publicznych są zastrzeżone. Teksty i zdjęcia nie mogą być publikowane i powielane bez pisemnej zgody autorki.
Jeśli chcesz coś skopiować proszę napisz do mnie: m.m.kosicka@gmail.com
Natomiast w zaciszu domowym ze wszelkich pomysłów, metod, sposobów korzystajcie proszę do woli :)

22 stycznia 2012

Motywacja

Jak motywować swoje dziecko do nauki. Ciągle o tym rozmyślam... Kiedy idziemy według podręcznika Ania szybko się nudzi. Pisanie trwa w nieskończoność i nawet najprostsze zadania bez stałego motywowania i przynaglania ciągną się i ciągną. I niezbyt pomagają tablice motywacyjne, zdobywanie serduszek, nagród, słodyczy czy innych niespodzianek. Jeśli robimy cokolwiek innego, co sama wymyślę lub podam w inny sposób treść z podręcznika, idzie jak z płatka.
Problem tkwi w tym, że obawiam się za bardzo odbiegać od planu szkolnego i martwię się, czy idąc własnym torem nie zaszkodzę Ani w... zdaniu egzaminu. No właśnie! Te nieszczęsne egzaminy paraliżują mnie. A na jednoczesne przerabianie podręczników i własne pomysły czasu nie starcza. Więc tak lawiruję, trochę tego, trochę tamtego.. A przecież nie o taką szkołę mi chodziło.. Wiem, że problem tkwi też w umiejętnym rozplanowaniu materiału, harmonogramie dnia i tygodnia. Pracuję nad tym ale przyznaję, logistyka to nie jest moja mocna strona. Harmonogram tygodniowy powstał we wrześniu, jednak jego realizacja trochę się rozmywa. Mamy co prawda do czego dążyć. Dobre i to ;) Najgorzej idzie z pozycją pierwszą czyli rozłożeniem materiału w czasie, zbyt odległe terminy i plany przerastają mnie. Jestem zadaniowa i zupełnie nie widzę spraw w dalszej perspektywie. W obliczu edukacji domowej nie jest to zbyt dobre. Ale pracuję, szukam, staram się doskonalić nasz system nauczania.
O procesie uczenia się fenomenalnie pisze pani Marzena Żylińska na swoim blogu.
I w ten sposób dodaje mi odwagi by od stricte podręcznikowego uczenia uciekać. Potwierdza się to również w moich obserwacjach. Kochany mąż kupił mi na gwiazdkę laminator. Ania również bardzo się zainteresowała tym urządzeniem i koniecznie chciała mi pomóc przy tworzeniu materiałów dla niej. I faktycznie - zgodnie z zasadami neurodydaktyki - pomoce naukowe wspólnie zrobione od razu przyniosły efekty. Po pierwsze Ania od razu chciała je wypróbować, po drugie bardzo wiele nauczyła się podczas samego ich robienia, po trzecie była chętniejsza do pracy z nimi też później.

Neurodydaktyka to nowe podejście do nauczania w świetle badań nad pracą mózgu.
Pani Marzena jako czynniki pomocne naszym mózgom w procesie uczenia się wymienia:
- łączenie wiedzy kognitywnej z emocjami i aktywnością ciała
- bezstresową przyjazną atmosferę
- praktyczne znaczenie/zastosowanie poznawanego materiału
- poznawanie raczej przez wzrok a nie słuch (ułatwia zapamiętywanie)
- poznawanie przez dotyk rąk (ręce mają w mózgu bardzo dużą reprezentację, ich aktywność pobudza więc wiele struktur neuronalnych)
- możliwość odniesienia poznawanego materiału do własnych doświadczeń
- rozwiązywanie problemów i przetwarzanie informacji zamiast reprodukowania
- praca w grupie

Ten ostatni czynnik jest dla ED trochę trudniejszy do spełnienia. Jednak pozostałe są bardzo inspirujące i zachęcam do nich gorąco. Postaram się w kolejnych postach podawać parę przykładów pracy jakie obmyśliłam próbując zastosować te wskazówki.

Proszę też o Wasze komentarze i wskazówki, jak motywujecie dzieci do pracy, jak planujecie ich naukę, harmonogram dnia etc. Będę wdzięczna za wszelkie uwagi.


4 komentarze:

  1. My jesteśmy jeszcze przedszkolaki, ale może podzielę się naszym systemem, może po drobnych przeróbkach, przyda się i Wam:)

    Mamy takie miejsce, w którym są po 3 teczki na głowę. Pierwsza z podpisem "czytanie", druga "pisanie", trzecia "liczenie". Każdego ranka mamy ten sam rytuał - robimy kalendarz i zaznaczamy na naszym zegarze godzinę, o której chcemy dzisiaj pracować z teczkami. Gdy nadchodzi godzina zero:) (czasem muszę pokazywać dzieciom zegar, czasem same zauważają) dzieci zabierają się do teczek (są w nich zwykle strony wycięte z książeczek edukacyjnych dla dzieci w naszym wieku:) ewentualnie tak przerobione, żeby możliwa była w jak największym stopniu praca samodzielna z nimi i samokontrola). Skończenie każdej teczki, dzieci zaznaczają na swojej tablicy, poprzez przyczepienie kółeczka. Każdego dnia musimy przyczepić 3 kółeczka - jeśli jakiegoś dnia nie ma kółeczka przy którymś "dziale", wtedy następnego dnia w teczce są dwa zadania z tego "działu". Dzieci uczą się samodyscypliny, tzn. zauważają, że jeśli czegoś nie zrobią dzisiaj, to jutro będą musiały zrobić 2x więcej. Oczywiście wciąż muszę przy tym być, wciąż to nie jest zupełnie samodzielna praca, ale widzę z dnia na dzień malutkie postępy:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję! Spróbuję dostosować do naszych warunków.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Magdo,
    nawet Pani sobie nie wyobraża, jak ważne jest dla mnie to, co Pani pisze!!! Prowadzenie bloga zabiera mi dużo czasu i czasami trudno pogodzić ten dodatkowy obowiązek z innymi. Ale gdy widzę, że to, co piszę jest wykorzystywane i tak wspaniały sposób przekładane na praktyczne rozwiązania, to ani trochę nie żałuję czasu poświęcanego na blog.
    Mam do Pani pytanie. Czy mogłabym Pani pomysły wykorzystać w moim blogu i powstającej własnie książce? Oczywiście z podaniem autorki i źródła :-)

    W poniedziałek mam spotkanie z rodzicami zajmującymi sie edukacja domową w Toruniu. Im też będę mogła podsunąć konkretne pomysły.

    Serdecznie dziękuję i pozdrawiam,

    Marzena Żylińska

    P.S.
    Jeśli się Pani zgadza, to czy mogłaby Pani napisać to w komentarzu do mojego bloga :-) Z góry dziękuję!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy istnieje możliwość skontaktowania się z Panią mailowo? Także podjęliśmy z mężem decyzję o edukacji domowej naszych dzieci i jesteśmy w trakcie organizacji wszelkich formalności (z szukaniem szkoły włącznie). Czuję, że Państwa światopogląd jest bliski naszemu i miło byłoby nam mieć jakieś wsparcie ze strony doświadczonych edukatorów:)Gdybyście się Państwo zdecydowali odezwać, podaję swój e-mail: mama_z_wena@wp.pl
    Łączę wyrazy szacunku,
    Beata

    OdpowiedzUsuń